Masz alergię, a marzy ci się czworonożny wierny przyjaciel? Myślisz że pisane są Ci tylko rybki albo gekon? Witaj w klubie – ja też tak myślałam, dopóki nie spotkałam na swojej drodze Lilu – airedale terrierki.
Najpierw lekkie pieczenie u nasady nosa, potem oczy, które swędziały tak, że trzeba było je trzeć i na końcu kaszel – tak wyglądały z reguły moje spotkania z psami u znajomych albo w obcych miejscach. Od dziecka chciałam mieć czworonoga, ale wyniki testów alergicznych i takie właśnie reakcje nie pozostawiały złudzeń. Wyglądało na to, że ja + pies to równanie, które niestety nigdy się nie zgodzi. Któregoś dnia koleżanka radośnie mi oznajmiła, że teraz mogę do niej przychodzić, bo mają yorka, a to przecież psy dla alergików. Niestety, po godzinie siedzenia w towarzystwie uroczej miniaturki pojawił się u mnie znajomy katar, kaszel, itd. Chyba jestem przypadkiem nieuleczalnym, pomyślałam. Tym bardziej ciężko mi było odpowiadać na pytania moich dzieciaków: Mamo, a możemy mieć psa? Było jednak wiadomo – albo mama albo pies. Pomysł ze świnką morską w zastępstwie też nie wypalił, bo przez 2 lata w pobliżu jej klatki kichałam.
Ale kto nie próbuje ten nie ma. Któregoś dnia, całkiem niedawno, pomysł powiększenia naszej rodziny o psa powrócił. Pierwsza moja reakcja to „Spoko bierzcie sobie psa, a ja się wyprowadzę”, ale w sumie marzenie z dzieciństwa powróciło. A gdyby tak jednak znaleźć takiego, co nie uczula? Od razu więc google: „pies dla alergika” i szukamy. Wśród paru ras proponowanych jako pies dla osób z alergią pojawił się airedale terrier. Nie za mały, nie za duży. Nie tak wymagający ruchowo jak husky, ale też nie kanapowiec. Pies ponoć bardzo mądry i przyjazny dla rodziny. OK, czemu by nie spróbować? Wiadomo było jednak, że potrzebne są testy czyli dłuższy czas spędzony przeze mnie z airedale terrierem, żeby się przekonać . Znaleźliśmy hodowlę „Bajkowa Sfora”, w której akurat była suka i 11 młodych – co za warunki do badań 🙂
Pierwsza wizyta trwała prawie 3 godziny, podczas których przytulałam maluchy, głaskałam i zbliżałam twarz do ich mamy i można powiedzieć prawie tarzałam się w tych psach. I co? I nic. Zero reakcji alergicznej. Nie do wiary. Wstępna decyzja zatem zapadła, ale dla pewności umówiliśmy się na jeszcze jedną długą wizytę kontrolną, podczas której wybraliśmy już zresztą nasz Piąty Element czyli Lilu. Znów zero alergii. Byłam wniebowzięta.

Lilu jest z nami od półtora miesiąca – przytulam ją, przyjmuje jej radosne liźnięcia po rękach i.. twarzy, głaszczę i tarmoszę i nie mam ani grama kataru, wysypki czy kaszlu. Wygląda na to, że wreszcie po wielu latach alergii trafiłam i airedale terrier to dobry pies dla alergika takiego jak ja, a na pewno jeszcze lepszy przyjaciel.
Autorka: Ewa Siwoń
Informacje przedstawione w niniejszym artykule są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji.